Nie jest żadną tajemnicą fakt, iż Królestwo Wurstlandii pogrążone jest w głębokim kryzysie. Co prawda, brakuje nam jeszcze trochę do dna, ale bez żadnych kamizelek ratunkowych, czyli pomysłów na rozwiązanie problemu, nie ma mowy o wynurzeniu. Czy naprawdę trzeba oczekiwać dna, aby można było się odbić?
Biorąc pod uwagę okoliczności w jakich piszę ten artykuł i świąteczną atmosferę, mam nadzieję, że wymienienie tytułowych „Głównych grzechów Królestwa Wurstalndii” w znacznym stopniu zobrazuje sytuację.
Brak pomysłów szczególnie na dalszy rozwój. Nikt nie potrafi (lub też nie chce) wziąć na siebie odpowiedzialności zaprezentowania idei mających na celu zmiany w funkcjonowaniu państwa. Jeżeli już pojawiają się dane pomysły, to wszystko szlag trafia, bo albo społeczeństwo stawia wielki opór i niechęć do zmian ( o czym więcej przeczytamy kilka wersów niżej) albo autor przestaje interesować się swoim pomysłem. I tym samym dochodzimy do kolejnego grzechu…
Niekonsekwencja – no, bo jeżeli się czegoś podejmujemy, to dociągamy to do końca, a nie porzucamy w połowie licząc, ze ktoś dokończy to za nas lub też mieszkańcy łaskawie poczekają, aż waszmość ruszy swoje cztery litery. Tak, pewnie poczekają, bo po co i gdzie mamy się spieszyć. Goni nas ktoś? I tak czekamy już dwa miesiące, ale i poczekamy trzeci. Przez takie czekanie KW straciło wiele czasu i równocześnie wytraciło prędkość rozwoju i dynamikę swojej egzystencji. No, ale coż. Ciągłe wyczekiwanie to kwestia przyzwyczajenia.
Konserwatyzm – o ile każdy to pojęcie zna, to jeżeli chce zobaczyć jak to wygląda w rzeczywistości to zapraszam. O ile do przyjęcia staje się ” Nie, ale moze w zamian zróbmy…”, tak „Nie, bo nie” jest bardzo irytujące i nie poprawia morale społeczeństwa. Chociaż sam niejednokrotnie tworzę opozycję, nie przekreślam danego projektu. To twórca musi mnie przekonać lub przyznać mi racje i podążyć wskazaną przeze mnie ścieżką. Wprowadzać zmiany w swoich zamysłach, tak, aby pasowały do reszty. W końcu trzeba pamiętać, ze
„Naprawdę inteligentna osoba wita nowe pomysły z zadowoleniem, gdyż mogą one zostać zaadaptowane na zasadzie współistnienia z posiadanymi już ideami”
Brak współpracy, niechęć do wspólnej zabawy, rywalizacja i złośliwości. Można byłoby wymieniać wiele grzechów, które łatwo podpiąć pod ten punkt. Kiedy wydaje się, że miejsce, które powinno dostarczać nam rozrywki, staje się przykrą rutyną, podświadomym obowiązkiem (jeżeli w ogóle takie coś istnieje) lub strach przed odrzuceniem przez daną grupę, wtedy daje nam to do myślenia, że idziemy w złym kierunku. Co z tego, gdy organizowane są różne zabawy, gdy zgłasza się do nich trójka mieszkańców. Potencjał Wurstalndii jest znacznie większy, ale wydaje się, że same społeczeństwo wurstlandzkie nie zdaje sobie z niego sprawy. A tylko przez zabawę można osiągać szczyty. Inaczej popadamy w monotonię.
Demotywacja to chyba najgorszy „grzech” ze wszystkich wymienionych. Kiedy wymagamy od innych więcej niż od siebie, atmosfera robi się nie taka, jaką być powinna. Ciągłe zganianie winy na dane jednostki, wypominanie błędów innych zamiast swoich i przede wszystkim ciągła gloryfikacja swojej osoby. Czyż nie powinno być odwrotnie. Powinniśmy wymagać więcej od siebie niż od innych (lub przede wszystkim -najpierw wymagać od siebie). To właśnie nasze błędy muszą być przykładem do zdobywania doświadczeń – uczmy się życia an swoich i na cudzych błędach, aby i takie się nam nie zdarzały (nie jesteśmy ślepi). I na samym końcu – chwalmy innych za ich działania, motywujmy ich do dalszej pracy. Pokazujmy, że za to co robią, należy im się nagroda.
Patrząc na kształt Królestwa Wurstlandii, to właśnie Król jest tym sędzią, który powinien wynagradzać i jednocześnie powinien być tym, który ostrzega swoich poddanych przed błędami, które sam popełnił i o tych, które były popełniane przez innych. To postawa Króla jest najważniejsza, jeżeli on okazuje zniechęcenie, to jest ono przekazywane innym. Jeżeli nie jest okazywany szacunek do naszej pracy to i my nie będziemy jej szanować, a więc i jej plony będą mniej obfite.
I nie tyczy się to wyłącznie zachowań Króla. To mieszkańcy powinni motywować go do nagradzania, również i oni powinni szanować cudzą pracę (także i tą wykonywaną przez Monarchę). Wszystko musi działać w obie strony, bo kółko zawsze musi być zamknięte.
~~ Oczywiście ten artykuł jest jedynie oparty na moich osobistych obserwacjach i kierowany jest do wszystkich mikronacji. Bo pamiętajmy, ze to ludzie tworzą nasz v-świat i chociaż tworzą wirtualne postacie, to mają oni realne potrzeby, o których nie wolno zapomnieć~~